Najbardziej soczyste wydarzenie muzyczne w moim życiu. Bonobo jest mistrzem, a tych utworów w takim wydaniu już nigdy nie usłyszę. BLAK SANDS i THE NORTH BORDERS na przemian. Przekurzajebistość, marzenie się spełniło, a nawet przekroczyło moje oczekiwania.. Jest godzina 16sta, a ja wciąż jeszcze żyję tym koncertem, był doskonały, bardzo dobre przejścia z utworu do utworu i dwa numery na bis, w tym jeden na który czekałem. Prawdopodobnie nie tylko ja, on wiedział o tym, dlatego na bisie pożegnał się z jak najwyższego stopnia... i ciary, wciąż ciary.
Niestety zdjęcia strasznie poniszczone przez blogspot, nie wiem dlaczego, ale strasznie brzydkie szumy się zrobiły.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz